PRYWATNE UCZUCIA "PIELGRZYMA"

Teatr Imienia Róży Van Der Blaast buduje swoje spektakle z intuicji. Dlatego każdy, kto doszukuje się w nich symbolicznych treści i oczywistych skojarzeń poczuje sie rozczarowany i zniechęcony.

To, co zespół pokazuje widzom, jedni nazywają porywającą oryginalnością, a inni teatralną grafomanią. Tak jest również z najnowszym przedstawieniem "Pielgrzym" w reżyserii Dariusza Bilskiego.

Prezentacja "Pielgrzyma" odbyła się w ostatnią niedzielę w sali Teatru 77 - "świątyni" alternatywy w Łodzi. Na spektakl składają się fragmenty wyodrębnione przez utwory muzyczne oraz towarzyszące im teksty, deklamowane z "offu". Nie ma fabuły i głównego bohatera. Teksty przedstawiają różne sytuacje w przebłyskach i urywkach: Leokadię i Czesława na ławce w parku, Stefana, który postanowił sie ukrzyżować, czy też narratora teskniącego za dziewczyną przelotnie widzianą na ulicy. Te obrazki potraktowane surrealistycznie, żartobliwie, prowokująco, opowiadają o ludzkich emocjach, obecności drugiego człowieka, o tęsknocie, rozpaczliwym lęku i nieuniknionej samotności. Po emocje te autor tekstów Dariusz Bilski sięga do podświadomości człowieka i próbuje je wyrazić tak, jakby były cielesnymi doznaniami. Tak właśnie oddają je aktorzy grający w "Pilegrzymie".

Ubrani w czarne trykoty młodzi ludzie poruszają sie w rytm transowej muzyki. Powtarzają kilka ruchów, doprowadzając je do kulminacji. Wydobyciu emocji czasem służy także głos - przeciągły, płynący z trzewi śpiew, pojedyncze głoski czy pozbawione sensu wyrazy. Rolę scenografii pełnią zawieszone na ruchomych stojakach tablice z karykaturalnymi podobiznami nagich mężczyzn.

Spektakl Teatru Imienia Róży Van Der Blaast to konstrukcja tworzona z prywatnych emocji aktorów. Nie odwołując się do wspólnych wszystkim symboli muszą sprawić, żeby prywatne emocje udzieliły się widzom.

Mistrzowskie opanowanie ciała (bo to ruch i gest wpływają przede wszystkim na wyobraźnię widza w teatrze) wymaga jednak wielu lat ciężkiej pracy. Pewnie dlatego młodym aktorom w "Pielgrzymie" - mimo ogromnego poświęcenia - zaledwie w jednym lub w dwóch krótkich momentach udało się dotknąć moich emocji. W pamięci mam jeszcze ciekawą i ujmującą muzykę autorstwa Macieja Stanieckiego i Dariusza Bilskiego. "Pielgrzym" może odpychać albo intrygować, pozostawiając ciekawość następnego spektaklu Teatru Imienia Róży Van Der Blaast.

Bogdan Sobieszek